Istotnie, mimo że Teresa czytała już dużo, dopiero René był pierwszym utworem, który otworzył przed nią szerokie horyzonty marzeń. Od chwili przeczytaniia go, wyobraźnia jej błądzić poczęła po dzikich pustkowiach i po wzgórzach, przesyconych deszczem; niekiedy marzyła że sama jest zamknięta wraz z Amelją w cichym klasztorze, gdzieś na urwistym brzegu morza.
- W nocy, z głębi mej celi będę słuchała szumu bałwanów, które bija o mury klasztoru...
- W nocy, z głębi mej celi będę słuchała szumu bałwanów, które bija o mury klasztoru...
Teresa od najmłodszych lat czuła instynktowny wstręt do Paryża, wstręt, wprost niepojęty u tego dziecka świata, dla którego łonem natury są sale Giełdy, bulwary i loże operowe. Zawiszę pragnęła powietrza, słońca, przestrzeni, wsi, samotności, piasku i widoku wspaniałego morza — morza o którem wiedziała tylko z książek. Niekiedy marzyła skrycie, że może jakiś nieznany René wzdycha do niej tajemnie, jak ona do niego... że może jakiś młodzieniec, namiętny, melancholijny, lubujący się w samotnej kontemplacji malowniczej natury, płacze, mówiąc sam do siebie. Gdzież i kiedy znajdę istotę, będącą przedmiotem moich marzeń? — Tak i ona płakała, mówiąc:
— Gdzież i kiedy spotkam René’go mych dziewiczych marzeń?
Szczególne zjawisko, a inaczej szczególny zbieg z marzeniami innego bohatera naszej powieści... szczególne duchowe pokrewieństwo...
Przecież o tej samej godzinie, może w tej samej chwili i Ewin de Ker-Elliot odczuwał pragnienia, może bardziej niepewne i niespokojne, bo jego poetycznej, prostej duszy brakło książkowej podniety, lecz tak samo przecież pożądał zetknięcia się z duszą czułą i czystą — a przecież jakaż przepaść oddalała te dwa serca, tak podobne sobie!
Niestety! Pókiż podobny zbieg niesprzyjających okoliczności będzie się oczom naszym przedstawiał! Ileż łez tajemnych pragnień skrzyżowało się w oddaleniu ze łzami