w jej pokoju. Zadrżała, zbladła, i przez chwilę stała w osłupieniu pośrodku pokoju, prawie bez ruchu.
— Tereso, Tereso! — wołała z poza drzwi Klemntyna — otwórz, otwórz, to my, wracamy z przedstawienia! Ah, jak było ślicznie.
— Dlaczego panna się zamyka? — odezwała się miss Hubert cierpkim głosem. Była wogóle mocno niezadowolona.
Teresa odzyskała wreszcie przytomność, roześmiała się ze swego zmieszania, schowała starannie Rene‘go i pobiegła otworzyć.
— Co takiego — zamykasz się na zasówkę? — zdziwiła się Klementyna.
— Tak, siostrzyczko.
— Ależ ciekawa jestem, poco? — irytowała się miss Hubert.
— Byłam sama w mieszkaniu, więc bałam się trochę — to czwarte piętro — odpowiedziała obojętnie Teresa.
— Hm... a jednak zazwyczaj panna nie jest tak trwożliwa — odparła miss Hubert, po chwili zaś dodała:
— Rób sobie, co ci się podoba; ja tylko dla dopełnienia mego obowiązku zrobiłam ci tę skromną uwagę.
Była to stereotypowa formuła:, którą angielka zawsze kończyła wszystkie swe morały i napomnienia; czy uczennice będą się stosowały do tych nauk, czy nie, zgoła jej to nie obchodziło;, zresztą i jej chlebodawcom rozchodziło się tylko o trzymanie dla szyku miss imieniem Jenny, a nie o wychowanie panien, o którem nie mieli pojęcia.
— Muszę ci opowiedzieć co widziałam na przedstawieniu — mówiła wesoło Klementyna. — Byliśmy w Palais-Royal — to śliczny teatr. Dejaret był bardzo śmieszny... Otóż co było: ona była wystrojona, jak markiza... był też tam jakiś rumiany i pucołowaty, który się z nią całował, a mąż jej był zamknięty, a ona mówiła, że to jej sprawia przyjemność bo męża ma starego i szpetnego — czyż nie tak, miss Hubert?
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/124
Ta strona została przepisana.