— Ten, nie pamiętasz, co to papa o nim mówił, że żyje z tą sławną aktorką, ten, co to jutro ma być u nas na obiedzie.
— Ach hrabia de Montal;
— Tak, hrabia.
— No i cóż?
— Siedział w loży z jakiemiś strasznie wielkiemu damami, jak papa mówił, z samami księżnemi.
— No, księżna, to była, przypuśćmy, tylko jedna, księżna de Miremont — wtrąciła miss Hubert dogmatycznym tonem, poczem dodała jeszcze zapewne dla dania pojęcia o swych stosunkach w arystokratycznym świecie:
— Dwa lata mija, jak ją widziałam w Anglji, w castle‘u u milady...
Po twarzy Teresy przebiegł ironiczny uśmiech — zbyt była krytyczna, by w niej nie obudziły się wątpliwości, co do arystokratycznego urodzenia i obycia nadętej mentorki.
— Jaka ta księżna piękna, czyż nieprawda, miss Hubert? — zawołała Klementyna.
— Tak, piękna. Tylko arystokracja może mieć tak piękne rysy i ułożenie.
— No, ale nam biednym burżujkom, pozostaje ta pociecha, że mamy szczęście być wychowywane przez miss Hubert... — mówiła Teresa, uśmiechając się jeszcze ironiczniej.
Guwernantka nic nie odpowiedziała, Klementyna zaś opowiadała dalej, kręcąc się żywo po całym pokoju.
— Tak, tak — ślicznie wyglądała w swym koronkowym płaszczu... A pan hrabia de Montal był dla niej tak grzeczny, aż papa mówił do mamy: o, patrz, patrz, jak ten hultaj de Montal dolewa się do księżnej... Miss Hubert, co to znaczy — dolewa się do księżnej? Nawet miałam wtedy panią, albo mamusię o to zapytać.
— Do zapamiętania ślicznych rzeczy, służy ci twoja pamięć! Przecież to wcale nie wchodzi w zakres moich obowiązków, abym ci tłumaczyła wszystkie trywjalne nie-
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/126
Ta strona została przepisana.