wy, dumy i poniżenia, trwogi i niepokoju... Nagle na pierwszem piętrze dał się słyszeć krzykliwy głosik jej siostry... zadrżała... lekko, jak nimfa, zsunęła się po schodach, unosząc niecoś suknię, aby nie szeleściła i przez chwilę mogłem obserwować piękną nóżkę... następnie zgrabną figurkę, a wkońcu tylko białą szyję i gęste włosy... wreszcie znikła, a wtedy.
Opowiadanie pana de Montal przerwał lokaj, wchodząc i oznajmiając nową wizytę — pana kapitana spahisów de Roches.
Na dźwięk nazwiska kapitana, wyraz nienawiści wykrzywił na chwilę rysy markiza; jednakże pan de Montal nie spostrzegł tego gwałtownego wzruszenia swego przyjaciela, bo właśnie był się odwrócił, aby schować portret prababki, ów portret, tak dziwnie podobny do rysów Teresy, a zarazem do fatalnego portretu z dalekiego zamku baronów de Ker-Elliot.
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/153
Ta strona została przepisana.