Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/158

Ta strona została przepisana.

mimo znakomitego pochodzenia, w gruncie rzeczy prosty, pobożny, dobry, przytem marzycielskiego usposobienia; że umysł miał bardzo słabo wykształcony, lecz charakter stały i silny, duszę ognistą i wzniosłą, odwagę spokojną, lecz pewną siebie — nadto zaś, że jest to wiejski szlachcic, zupełnie obcy miejskim zwyczajom i paryskiemu zepsuciu, które zawsze przejmowało odrazą. Krótko mówiąc, był to godny uczeń poczciwego klechy od ś-go Marcina, ex-oficera dragonów, de Keronëllen‘a.
Zewnętrznie Ewin nie prezentował się zgoła śmiesznie, ani po szlagońsku: miał surdut granatowy, zapięty aż pod szyję, ma szyi czarny fular, włosy ostrzygł krótko; gęsta, czarna broda nadawała mu postawę surową i męską.
Patrząc prosto w twarz modnym paniczom, Ewin nie doznawał żadnej bojaźni; przedstawił się w sposób niewymuszony, z pewną wyniosłością, lecz zupełnie grzecznie, choć zimno.
Przypomnieliśmy czytelnikom główne rysy charakteru Ewina, aby łatwiej można było zrozumieć, co się w nim dziać musiało, gdy słyszał rozmowę tych zepsutych modnisiów.
Skoro tylko lokaj wymienił nazwisko Ewina, gospodarz wybiegł na jego spotkanie; kapitan des Roches podniósł się i zapalił cygaro, jedynie markiz siedział dalej w fotelu, ciekawie przyglądając się młodemu, lecz poważnemu bretończykowi.
— Jakże się cieszę, że cię znowu oglądam, mój kuzynie! Ksiądiz de Keronëllen nie wspominał mi, żebyś miał tak prędko przybyć! — mówił pan de Montal, serdecznie ściskając rękę krewniaka. Pisaliśmy już, że żywił doń wielką sympatję.
— I w istocie, wcale się tego nie spodziewałem, ale nieprzewidziane interesy...
— Jak dawno tu jesteś?
— Dwa dni; po przybyciu, byłem nieco niezdrów i dlatego nie odrazu cię odwiedziłem.