trzy inne wypłaty, które mi się także należą, obiecał uregulować już za kilka dni.
Pan de Montal odetchnął i rzekł:
— Ależ to jakaś chwilowa zwłoka... dziwię się, skąd mogły powstać podobne plotki?
— Tak, chyba masz rację — to poprostu ksiądz, de Keronëllen narobił fałszywego alarmu... Nawet w hotelu, w którym się zatrzymałem, mówiono mi o panu Dunoyer z wielkim czacunkiem, to też oddałem mu cały ten depozyt z powrotem.
— I słusznie zrobiłeś, bo nie można sobie wyobrazić pewniejszej lokaty kapitału. Pan Dunoyer ma ogromny majątek, nie licząc kapitału obrotowego, ostatni inwentarz wykazał 4.260.000 franków.
— Co widzę, to ty dobrze znasz stan jego interesów! — zawołał naiwnie Ewin. — Szkoda, doprawdy, że odrazu nie zasięgiem od ciebie informacyj, uniknąłbym zbytecznego niepokoju i ambarasu.
— No, nie wiem napewno... ale tak mówią o nim — zarumienił się hrabia.
Ewin mówił dalej:
— Ten pan Dunoyer sprawił na minie wrażenie jaknajlepsze; na następną niedzielę zaprosił mnie do siebie na obiad.
— Na następną niedzielę? Ależ to świetnie, przecież ja jestem zaproszony na ten sam dzień; wogóle zaprasza mnie często.
— No, to się świetnie składa! Dowidzenia, mój kuzynie!
— Bądź zdrów!
— No, a wieczorem, skoro jesteś tak grzeczny, czekam na ciebie.
I pan de Ker-Elliot wyszedł, uścisnąwszy serdecznie rękę krewniaka.
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/166
Ta strona została przepisana.