KLARYSSA: I mnie mówił, że ta wicehrabim kosztowała go przeszło 300.000 franków.
KSIĄŻĘ DE LA CERDA: Opowiadano, że jej kazał wspaniale odnowić pałac.
BEAUDRICOURT: I o serwisie za 50.000 franków.
KSIĄŻĘ CASTELLI: Albo, że Dumonal sprzedał dla niej swój znaczny majątek w Louvaine.
MONTAL: I zrujnował się do suchej nitki...
SERPENTINE: Zgoła, jak ty...
SAINT-LUCE: Ależ, łaskawi panowie, wszyscy paplą, Bóg wie co... Jak można przepuścić 200.000 franków, na kobietę, żyjącą z mężem i mającą dom własny?
GŁOSY: Rzeczywiście! w samej rzeczy!
MARKIZ (do Ewina): Na honor, szczególnego nabiera pan wyobrażenia o naszym świecie... pan, który przybywa tu wprost z bretońskiej samotni!
EWIN (uśmiechając się): Ależ, przyznam się, że teraz, chociaż przysłuchuję się rozmowie, niebardzo orjentuję się, o co właściwie chodzi... To wszystko dla mnie nowe...
SERPENTINE: Czyżbyś sądził, że kłamię? Wcale nie jesteś grzeczny, bretoński niedźwiadku!
EWIN: Ależ nie, sądzę, że pani jest nadzwyczaj miłą...
SERPENTINE: I dodaj jeszcze: prawdomówną... bo dziwny jest ten świat! Nienasycony Proteusz...[1] dziś niewolnik, jutro pan samowładny, łatwowierny, jak dziecko, a jednocześnie bezczelny i plotkarski.
KSIĄŻĘ CASTELLI: A jednak, słowo daję: doszedłem do wniosku, że świat jest lepszy, niż mi o nim niegdyś mówiono.
MARKIZ: Ach, mój drogi książę, przecież nie więcej możesz powiedzieć o złości świata, niż Orfeusz o srogości dzikich bestyj, niż Don-Juan o cnocie kobiet... A propos
- ↑ Dziwotwór z mitologji greckiej:starzec, mogący dowolnie zmieniać się z błyskawiczną szybkością w zwierzę, roślinę, lub nawet przedmioty martwe.