wyobraźni.. będę ci o nich mówiła, kochającem sercem, aby siebie oskarżyć, złorzeczyć sobie, żem cię wcześniej nie raczyła poznać“. To prawda, co za strata dla ludzkości, i dla wyborców!
SERPENTINE (dusząc się od śmiechu): Ale co za styl! To chyba jakaś pokojówka... chyba są i błędy ortograficzne![1]
MARKIZ: Serce nie liczy się z ortografją. Czytam dalej: „Zapewne nie śmiesz mnie obwiniać oskarżeniem, że przyjmuję miłość tego nieznośnego des Roches, lękając się wzbudzić podejrzeń dzięki nagłego zerwania, ale wierzaj mi, że, od chwili, jak cię ujrzałam i zobaczyłam, którago pierwszą pozyskałam miłość, ciebie, tak słodkiego i czułego, nie mogę cię porównywać nawet z tym dryblasem — podkreślone, moi państwo, dryblasem — który mię tyle ceni, co swego konia, jak mi to powiadasz w swym kochającym liście“.
SERPENTINE: I zresztą słusznie. Niepiśmienna dziewucha, garnkotłuk! Co za komedja!
DES ROCHES (rozwścieczony): Bardzo się cieszę, że mniepan deputowany obrał za cel swych dowcipów... może atoli dam panu wkrótce inny przedmiot natchnienia;
LABYRYNTHE (zmieszany): Ależ zaręczam panu, że to... to... tylko żart... (do siebie): Co ten markiz ze mną wyprawia?
DES ROCHES (do Labyrynthe’a): Pomówimy jeszcze o tem, mój panie (do siebie): Ależ cały Paryż będzie mnie palcami wytykał.
GŁOSY: Ależ to tylko żart, niech się pan uspokoi!
KLARYSSA: Biedny nasz kapitan ze swemi radami.
SERPENTINE: A to się wkopał!
DES ROCHES (do siebie): Przeklęte żmije, przecież
- ↑ Hiszpańskie arystokratki zawsze słynęły ze skandalicznego braku wykształcenia, dochodzącego do nieznajomości zasad pisowni.