niepodobny. Nie dlatego by, brońcie mnie wszyscy święci — aby miał stać się gorszy, niż dawniej — ale budzi jakiś posępny!...
— Les-en-Goch, co mu może dolegać?
Stary bretończyk nic nie odpowiedział tylko mocniej dym z fajki pociągnął.
— Czemu mi nie odpowiadasz nic, Les-en-Goch... widzę przecież, że i ty nad tem medytujesz?... Alle, mój Boże, co za zawierucha!... GCy słyszysz, jak morze huczy?... — dodała Anna-Joanna, dorzucając ogromną kłodę do ognia. — Mój mab-meibrin wyszedł od samego rana, a tu deszcz leje i leje — niechże przynajmniej, jak wróci, zastanie dobry ogień!
— Oho, nasz pen-kan-ger to wytrwałe panisko — kiedy leżał w lesle na ziemi, ostatni zrywał się, by się cofnąć, gdy żołnierze poczynali strzelać do nas, jak do willków.. Och, wtedy nie był smutny!...
— Dałbyś już spokój z tem wszystkiem — przerwała Anna-Joanna tonem wyrzutu. — Alboż nasz Ewin nie był raniony na tej wojnie — poco mi przypominać — alboż nie był wraz z tobą skazany na śmierć, na szczęście ułaskawiony przed dwoma laty z wami wszystkimi? Przez piętnaście miesięcy trwania tej sławnej pamięci kuanerji[1]
- ↑ La Chauannérie. Po wybuchu Wielkiej Rewolucji feodałowie bretońscy zdołali sformować zbrojne bandy ze siwej służby i ciemnego chłopstwa, pozostającego pod wpływem kleru i wystąpić z temi oddziałami do walki z rewolucją. Głownem ogniskiem tej kontrrewolucji była prowincja Wandea (pomiędzy Bretanją a ujściem Loary). Kontrrewolucjoniści wandejscy i bretońscy (it. zw. szuani) anieli kilku dobrych wodzów z pośród starej arystkoracji; pomagała im gorliwie Anglja. Szuani wykazali znaczną odwagę, lecz zarazem splamili się strasznem okrucieństwem. Armjią rewolucyjna rozbiła ich po ciężkich walkach — lecz ostateczną zagładę zgotował szuanom dopiero Napoleon. Cudoudal-wódz olbrzymiego spisku na życie Napoleona był ex-szuanem. Tumulty „szuańskie“ powtarzały się i później.