Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/237

Ta strona została przepisana.

Oto Teresa weszła do salonu przez bibljotekę, w której miękkie kobierce całkowicie tłumiły jej kroki; na widok obcego, zatrzymała się we drzwiach, położonych naprzeciwko zwierciadła, w którem postać młodej dziewicy odbiła się tam wyraźniej, że stała w półcieniu.
Ewin zbladł, serce na chwilę bić mu przestało; po chwili, sądząc dailej, że pada ofiarą majaczenia, wlepił oczy w zwierciadło i wstrzymał oddech: stał nieruchomy.
Po chwili postać zaczęła tracić na wyrazistości... powoli zacierała się... nikła... wreszcie rozpłynęła się zupełnie...
Tajemnica... oczywiście bardzo łatwa do wyjaśnienia.
Poprostu Teresa oddaliła się zwolna, cofając się tyłem, na palcach.
Ewin sądząc, że osoba, której postać ujrzał w lustrze, stoi za nim, odwrócił się szybko... lecz nikogo nie dojrzał.
Teresa już uciekła.
Szczególne to zdarzenie, które zarazem nasuwało myśl o portrecie w Treff-Hartlog, żywe sprawiłoby wrażenie na najmniej skłonnym do romantyzmu człowieku.
Łatwo pojąć, co musiał doświadczać młody, wrażliwy baron!

Do salonu weszli państwo Dunoyer, przepraszając gościa, że tak długo musiał na nich czekać; przybycie barona uradowało ich wyraźnie i szczerze. Rysy Ewina były jeszcze zmienione; w pierwszej chwili odpowiadał z takiem roztargnieniem i wzruszeniem, że Achilles i Heloiza spojrzeli po sobie; pomieszanie jego przypisywali odrazu nieobyciu prowincjonalnego arystokraty ze światem.
Po chwili przybywać poczęli inni goście; pojawił się niespodziewanie i pan de Montal; Ewin ¡de Ker-Elliot zdołał już opanować pomięszanie, zwłaszcza, że przyjmowano go serdecznie.
Wreszcie zjawiła się Teresa, wraz z siostrzyczką i sztywną miss Hubert.