Widok Terasy obudził podziw i wprost przerażenie barona na nowo...
Przy jasnem świetle, podobieństwo bankierównej do tajemniczego złego ducha jego rodu było jeszcze widoczniejsze; nawet brodawka nad lewą brwią rysowała się dokładnie...
Roztropne zamiary i postanowienia Ewina znikły, jak sen; tym razem sen, przeciwniejszy od rzeczywistości. Miłość szalona, co go tak długo trawiła, odżyła nagle ze spotęgowaną mocą. Teraz wiedział wszystko: więc kochał w swem samotnem ustroniu... Teresę, sam nie wiedząc o tem! Cała jego obłąkana namiętność, jaką w nim wzbudziła fantastyczna istota z portretu, przeniosła się teraz na paryską bankierównę. Nie miał ani chwili wątpliwości; młoda dziewica tak była zewnętrznie podobna do jego ukochanego bożyszcza, że musiała mieć i wszystkie jego przymioty. Fatalność jakaś pchała go do tej małości; tyle dziwnych zdarzeń zbliżało go do tej kobiety, po raz pierwszy ukazała mu się w tak niesamowity sposób, że musiała ona wywrzeć nań wpływ nieodparty, zły, czy dobry.
Jakiż traf osobliwszy zrządził, że młoda dziewica tak podobną była do kobiety, która przed wiekiem była złym duchem rodu Ker-Elliot? Mówiliśmy już o pewnych domysłach de Montala, lecz przecież Ewin nie mógł nawet wpaść na ślad podobnej myśli... Czyżby i jemu grozał los jego przodków? — myślał i myśli jego toczyły się w chaos.
Gdy podano do stołu, pan Achilles Dunoyer po dwakroć musiał prosić barona, aby podał ramię pani Heloizie: potem ona sama robiła mu grzeczność, a nawet próbowała i jego kokietować, lecz zupełnie pochłonięty był widokiem Teresy. Wzruszenie, które zdwoiło wrodzoną jego nieśmiałość i brak obycia, nie pozwoliło mu sprezentować się, jak się należy, wobec niej; gdyby nawet Teresa nie była już uprzedzona na korzyść układnego de Montala, młody pen-kan-ger nie mógłby jej niczem zaimponować.
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/238
Ta strona została przepisana.