Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/246

Ta strona została przepisana.

— Ale — mówił po chwili — bardzo mi przykro, że tyle czasu cię nie widziałem, a przytem naraziłem cię na fatygę. A może też mógłbym oddać ci jaką przysługę?
— O, właśnie...
— Mów, mów, proszę cię.
Po kilku chwilach milczenia, Ewuń odezwał się załamującym się głosem:
— Ponieważ ofiarowałeś mi swe usługi... ponieważ jesteś moim bliskim krewnym... ponieważ znam twoją sympatję ku mnie i sam żywię równą ku tobie, mogę ci wszystko, wszystko szczerze opowiedzieć.
Pan de Montal, zdziwiony uroczystą powagą barona podał mu rękę.
— Mów, mów, jestem do twych usług.
— Tylko nie pomyśl przypadkiem, że masz do czynienia z warjatem — uśmiechnął się smutnie Ewin — posłuchaj, a zrozumiesz dziwny stan, w jakim się znalazłem... Po wojnie wandejskiej, w której brałem, jak wiesz, bardzo czynny udział, powróciłem do rodzinnego zamczyska, aby żyć spokojnie w dom-owem zaciszu, zawsze bowiem miałem skłonność do samotności. Kilka miesięcy temu przez natężenie myśli... nie umiem tego wyrazić wywołałem sobie w swej wyobraźni ideał... ideał który łączył w sobie wszystkie przymioty, jakie pragnę widzieć w kobiecie... W tymże czasie znalazłem w moim pokoju stary portret... wyobrażający kobietę, o rzadkiej, dziwnej piękności... otóż mojemu ideałowi nadałem rysy owej kobiety... tak więc zakochałem się w obrazie!

— Ależ to czysty romans, mój drogi! Coś, jakby nowy Pygmaljon![1]

  1. Pygmaljon — w greckiej mitologji — rzeźbiarz, który zakochał się w wyrzeźbionym przez siebie posągu Afrodyty. Na usilne błagania jego, Afrodyta ożywiła posąg.