Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/250

Ta strona została przepisana.

stąpić do kroków zapobiegawczych. Po kilku minutach namysłu, odpowiedział baronowi, okazując mu najżywsze współczucie i ściskając mu rękę z serdecznością, po raz pierwszy w stosunku do niego fałszywą:
— Drogi mój Ewinie, chcę godnie odpowiedzieć twojemu zaufaniu, pozwól mi mówić, mój drogi, a i sam mów, takie zwierzenia przyjaźń tylko wzmocnić, utrwalić mogą.
— A więc nie zawiodłem się na tobie! — zawołał Ewin, nawzajem ściskając rękę pana de Montal.
— Skoro się mnie radzisz — odpowiedział — będę wobec ciebie szczery. Pierwszy twój plan, owego opowiedzenia dziejów twej idealnej miłości, wraz z dziejami tajemniczego portretu, wątpię, by przypadł do smaku człowiekowi tak... prozaicznemu, jak pan Dunoyer. Stan twego majątku więcej by mu zaimponował.
Przebiegły de Montal odrazu dostrzegł, że Ewin niedocenia wartości swej, pokaźnej przecież fortuny i, zwyczajem prowincjonalnych szlagonów wyolbrzymia przepaść, dzielącą go od paryskich bogaczów w stylu Dunoyera.
— Czyżby i jego córka miała, być równie nieczuła? — spytał z niepokojem Ewin. — Prawda, że jest to przypadek rzeczywiście romantyczny, ale zawsze szczery i drogi memu sercu.
— Mój drogi, za słabo znam pannę Dunoyer, sądzę przecież, że odziedziczyła po ojcu cały jego materjalizm i prozaiczność.
— Ona!... Z tak słodkiem i melaocholijnem spojrzeniem?... Z tym głosem, tak wzruszającym?... Nie, to nie do wiary! Niesprawiedliwie chyba ją sądzisz, mój drogi!
— Powtarzam ci, że pannę Teresę znam bardzo słabo i, co do niej, istotnie mogę się mylić; co do ojca, powiedziałem ci swoją opinję z całą pewnością. Wierzaj mi, poprzestań na prostem oświadczeniu się o rękę panny, a ja cię poprę z najwyższem zadowoleniem.
— Jakże jesteś dobry i wspaniałomyślny! — zawołał