Ta strona została przepisana.
— Aniele, aniele ukochany! — zawołał pan de Montal, padając przed nią na kolana a namiętnie przyciskając jej ręce do ust.
Nagle dziewica schyliła głowę i, dotykając ustami czoła swego ukochanego, wymówiła półszeptem:
— Edwardzie... w imię twojej matki... oto masz pierwszy pocałunek.
I szybko znikła we drzwiach...
Pan de Montal żałował w głębi duszy, że nie może widzieć się z markizem de Beanregard; nigdy przecież nie mógł pochwalić się takim triumfem.