strzeż się, bo mogę cię w tej walce zdruzgotać, zdeptać!... Nie wiesz jeszcze, z kim masz do czynienia!
— Już wiem... i dlatego mówię ci prosto w oczy: możesz mnie zdeptać, ale nigdy mnie nie nagniesz do swej woli! — odpowiedziała Teresa, spokojnie odwróciła się i ruszyła ku drzwiom.
Tego już było za wiele; bankier omal nie porwał się na nią z pięściami.
— Nieszczęsna! — zaryczał, siny od gniewu. — Czy wiesz, czem ty właściwie jesteś... czy wiesz, że jedno moje słowo... że mogę cię w tej chwili...
— Achillesie, Achillesie, oszczędź minie przynajmniej! Widziałeś przecież, że jestem jednej myśli z tobą! — zawołała błagalnie pani Helvira, blada z przestrachu, widząc, że mąż przypomniał sobie o cudzołożnem pochodzeniu Teresy. Jednakże, na okrzyk żony, uspokoił się trochę.
Nieszczęsna dziewica była w takiej boleści i rozpaczy, że nie dosłyszała ostatnich słów pana Dunoyer, ani nie zwróciła uwagi na uspokojenie go przez żonę; wybiegła z buduaru matki i powróciła do siebie, aby bez świadków oddać się łzom i rozpaczy, tudzież conajrychlej zawiadomić o wszystkiem swego ukochanego.
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/290
Ta strona została przepisana.