noyer listu Ewina jeszcze nie otrzymał; przez cały wieczór oczekiwał go z niecierpliwością; następnego dnia już się wybierał na Montmartre, lecz nawał zajęć zmusił go do odłożenia tej wizyty na wieczór. O trzeciej po południu, Teresa udała się do kochanka, jak zawsze.
Hrabia przyjął ją na kolanach, wśród nieskończonych zapewnień o swej dozgonnej wierności i najgorętszej najżywszej miłości.
— Edwardzie!.. — jesteśmy ocaleni. Dużo minie to kosztowało... ale teraz ojciec napewno zezwoli na nasze połączenie! — zawołała, rzucając się w objęcia kochanka i zalewając się łzami.
— O czem mówisz, Tereso droga?
— Wczoraj pożegnawszy się z tobą, napisałam do pana de Ker-Elliot, aby tu przyszedł; Rozalja odniosła mu list i przyprowadziła go tu...
— Tutaj... Tereso, jakto, tutaj?...
— No tak, do ciebie.
— A to poco?
— Aby mu powiedzieć, że jestem twoja — czy sądzisz teraz, aby pan de Ker-Elliot miał jeszcze czelność starać się o mnie?
— Więc tyś aż na to się zdobyła, szlachetna i odważna kobieto! — wołał de Montal, znowu padając Teresie do nóg. — I cóż on odpowiedział?
Teresa roześmiała się nerwowo.
Zaledwie mógł wyjąknąć kilka wyrazów... tak był zbity z tropu. Wyrzuciłam mu ostro niedotrzymanie słowa, jakie ci dał i nikczemność pobudek, jakie go kłoniły do starania się o moją rękę...
— I tyś powiedziała mu to wszystko?... Och, zaledwie mogę uwierzyć.
— Tak. Mój ojciec, dążąc do wydania mnie za pana de Ker-Elliot ze względu na swój interes, nie chciałby i słyszeć o tobie, jako o swym zięciu; skoro jednak pan de Ker-Elliot rejteruje — dlaczegóż ojciec nie miałby
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/305
Ta strona została przepisana.