że tak znakomity i możny człowiek wyprawia brewerje, jak pijany rzemieślnik, zbiegano się już nawet z ulicy; drzwi nikt nie pilnował, bo portjer zaśmiewał się w pierwszym rzędzie. Nawet de Montal, który, jak zaraz zobaczymy, wiedział zgóry, co zajdzie, nie spodziewał się po bankierze takiego zaniku godności własnej. Przecież pospólstwo śmiało się nietyle z rozwięzłej córki, co z jej awanturującego się ojca.
Hrabia pośpiesznie przeniósł Teresę do sypialnego pokoju.
Bankier zamknął wreszcie przedpokój — nędzny te,n człowiek doskonałe orjentował się, że wprowadzenie gapiów do cudzego mieszkania groziłoby mu odpwiedzialnością. Wszedł sam do pokoju, gdzie schronili się kochankowie.
Przez chwilę wszyscy troje milczeli.
Pan Achilles Dunoyer, patrząc na Teresę z szatańską radością, zacierał ręce i szyderczo śmiał się do panu de Montal.
Teresa, blada, jak trup, z włosami w nieładzie, z błędnemi ¡oczyma, siedziała w fotelu, konwulsyjnie ściskając rękę pana de Montal, który stał przy niej — przerywanym głosem powtarzała:
— Nie opuszczaj minie, nie opuszczaj!
Hrabia zachował krew zimną — przecież wszystko działo się według jego przewidywań, on to bowiem tę scenę przygotował.
Tak! Tegoż dnia rano bankier, przeglądając przybyłą korespondencję, znalazł, oprócz listu Ewina, o którym już wiemy, anonim, uprzedzający go, że jego córka miewa, codziennie schadzki z panem de Montal w garsonierze na czwartem piętrze i że może to sprawdzić bardzo łatwo.
Pan Dunoyer dostrzegł o trzeciej, że miss Hubert i Klementyna wychodzą na zwykły spacer; guwernantka
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/308
Ta strona została przepisana.