Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/310

Ta strona została przepisana.

Wszyscy o tem wiedzą, tem lepiej... tak, musiało to już dojść do osób trzecich, bo dziś rano odbieram anonim zawiadamiający mnie o waszych schadzkach. Anonimem podobnym uradzony został prawdopodobnie i krewny pański, pan baron de Ker-Elliot, bo raptem odbieram od niego przed chwilą list, w którym mnie przeprasza, że z powodu niezależnych od siebie przyczyn, musi wyjeżdżać corychlej do Bretanji i wyrzec się swych planów matrymonjalnych, o których pan wiesz. Swoją drogą, serjo mówiąc, doprawdy cenię grzeczność i szlachetność pańskiego kuzyna, z jakiem: oszczędził mi smutku i wstydu, nie chcąc nawet mówić o powodach wyrzeczenia się Teresy, to brylant, nie człowiek!
— Wielki występek popełniłam, mój ojcze — mówiła Teresa — zasługuję na twoje zarzuty, lecz dlaczego tak surowo ze mną postąpiłeś i sam pchnełeś mnie na tę drogę, usiłując mnie zmusić do małżeństwa z tym jakimś baronem de Ker... Ker...
Bankier się zaperzył.
— Dlaczego?... Dlaczego?... A no, bo miałem w tem interes... a no bo tak mi się podobało... — Lecz jeżeli sprawy tak stoją, to sto razy wolę obecną sytuację — zarabiam sto procent na czysto!
I pan Achilles znowu zatarł ręce.
— Panie! — Zaczął de Montal uroczystym tonem — jestem gotowy dać zarówno pannie, jak i tobie, zadośćuczyni nie za ten wstyd. Jestem człowiekiem honoru i serca; powtórzę swą prośbę o rękę Teresy — wybacz pan, że już ją nazywam po imieniu.
— A nazywaj ją pan, jak się panu żywnie podoba.
— Powtórzę raz jeszcze wobec Teresy przysięgę, że ona tylko będzie moją żoną.
— I ja, mój ojcze — zawołała Teresa — przysięgam, że tylko pan de Montal będzie moim mężem.
Pan Dunoyer spojrzał bacznie na oboje; z twarzy je-