Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/326

Ta strona została przepisana.
VIII.
SPOTKANIE.

Wlepiwszy wzrok w Teresę Dunoyer i rozejrzawszy się z głębokim smutkiem po nędznem poddaszu, zajmowanem przez bankierównę, baron de Ker-Elliot wyrzekł pocichu kilka słów do Piotra Ferrand, który stał za nimi, z małą łojową świeczką w ręku.
Rzemieślnik oddalił się, podawszy świecę Ewinowi, który postawił ją ma stole, poczem zbliżył się wolno do Teresy.
Córka bankiera przypomniała sobie, z jaką pogardą potraktowała niegdyś barona, sądząc więc, że przyszedł urągać z je| nieszczęśliwego położenia», zarumieniła się pod wpływem gwałtownego wzruszenia.
Ewin zbliżył się do niej, nie mówiąc ani słowa. Wtedy dopiero młoda kobieta spostrzegła ze zdumieniem, że pan de Ker-Elliot cały był zmieniony, skutkiem udręczeń; oczy miał łzami zalane.
— Miały aniołek usnął — rzekła cicho Augusta do Teresy, powstając. — Teraz ułożę ją spać.
To mówiąc, żona blacharza przysunęła do nędznego barłogu małą kołyskę, osłoniętą firankami z zielonej materji i posłaną dwiema poduszeczkami i jedwabną kołderką. Wyszukanie, a nawet zbytkowność tego dziecięcego posłaniu, stanowiły dziwny kontrast z resztą mieszkania.
Teresa poczęła układać swe dziecię do snu z całą sta-