zdołały go poruszyć?... A to dziecię, które omal nie umarło z nędzy?
— Och, nie mów już o tem, nie mów!...
— A jeżeli, powiem ci, pani, że, odrzucając moją ofiarę, popełniłaś zbrodnię wobec własnego dziecięcia, cóż mi na to odpowiesz, jakże się zdołasz wytłumaczyć? Zali masz prawo pozbawiać to dziecię pomocy, z którą dlań przychodzę? — Jeżeli umrzesz jutro... jeżeli ja umrę — cóż się stanie z twojem dziecięciem?...
— Och, przez litość, nie mów, nie mów już o tem!
— Przez litość właśnie, pozwól mi o tem mówić, pani... przez litość nie pozbawiaj swej, córki przyszłości... Przyjmij moją ofiarę i zostań moją żoną... wówczas będę mógł uznać twoją córkę za swoją... pozwól mi dać jej znane nazwisko, zapewnić jej los... wszak wiesz, że jestem jednym z pierwszych panów Bretanji... A potem nie będę ci przeszkadzał opłakiwać twą zawiedzioną miłość... potem będziesz mogła złorzeczyć losom, które postawiły na twej drodze człowieka, który nie umiał ocenić skarbów twego serca... I ja sam będę wraz z tobą opłakiwał nieszczęścia twoje, bo wszak wiele boleści wspólnie nas dotknęło... Zanim atoli oddasz się gorzkim rozkoszom rozpaczy, winnaś najpierw zapewnić los swemu nieszczęsnemu dziecięciu.
— Nie, nie, to niemożliwe — przecież to byłoby nikczemnością z mej strony... przecież to byłoby samolubstwo, niewdzięczność!... Nie, twoja ofiara jest nie do przyjęcia dla mnie.
— Ale skoro ją odrzucisz, cóż ci pozostanie? Będziesz pracowała, to prawda — ale wszak im dalej, tem potrzeby twego dziecięcia będą rosły, twoje zaś siły malały, ono zaś na nikogo, prócz ciebie liczyć nie będzie mogło.... Po latach, gdy przyjdzie dla niej pora zamążpójścia, któż ją zaślubi? Bez majątku, bez nazwiska... cóż ją czeka?
— O, Boże, Boże! — Załamała ręce Teresa. Czuła, że wywody Ewina są nieodparte.
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/338
Ta strona została przepisana.