Ewin dostrzegł to jej wahanie, to też rzekł, z trudem ukrywając zadowolenie:
— Widzisz, pani, że musisz ulec wprost konieczności...
Teresa nie uległa jeszcze całkowicie w tej walce, w której szlachetność potykała się ze szlachetnością — rzeka wreszcie, ocierając oczy.
— Bóg mię chyba nie opuści: będzie miał litość nade mną, a użyczy życia dostatecznie długiego, abym zdołała wychować moją sierotkę i doda sił do pracy...
— Ach! nieszczęśliwa kobieto... mówisz o siłach! Przecież cierpienia już cię znękały — twoje życie już jest cienką pajęczynką! — Przecież dość spojrzeć na ciebie, aby widzieć, jak ci życie cięży... wszak, gdyby nie to dziecię...
— Och, już bardzo dawno... mówiła Teresa z posępnem spojrzeniem, pojmując niedopowiedzianą myśl Ewina.
— Widzisz więc, pani — byłoby zatem szaleństwem i nieludzkością z twej strony czynić przyszłość swego dziecka całkowicie zależną od twego życia, od istnienia tak niepewnego... Wiem, że jesteś młoda i piękna i że może jeszcze znaleźć się ktoś, kto uczyni ci tę samą propozycję, co ja... ale na jakich warunkach! Pomyśl, że nietylko przyjdzie ci walczyć ze swym wstrętem do pożycia małżeńskiego, ale interes córki może być zagrożony. Co do pierwszego, to, będąc dobrą matką, wcześniej, czy później przezwyciężysz wstręt, lecz czy ten, którego przeniesiesz nade mnie, czyż zdobędzie się na miłość do twego dziecięcia — czyż raczej nie będzie nań patrzył, jako na cień tego, który stać będzie pomiędzy nim a tobą... Co zaś do szczerości mego postanowienia, to dwie masz gwarancje — po pierwsze, własne przeczucie, które cię chyba nie myli, a po drugie — słowo uczciwego człowieka, który mówi do ciebie bez wyniosłości i bez płaszczenia się i którego cała przeszłość jest rękojmią, że i w jego przyszłości nie zmieni zasad swego postępowania.
W tejże chwili rozległo się lekkie pukanie do drzwi — Ewin zerwał się i podskoczył otworzyć. Po chwili wszedł
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/339
Ta strona została przepisana.