Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/355

Ta strona została przepisana.

dzin pracy. Następnie wzrok zaczął mi słabnąć... och, najokropniejszym chyba był dla mnie dzień, gdy już oczy nie pozwalały mi nawet na tę nędznie opłacaną pracę!...
— Ach, straszliwie cierpieć musiałaś!... Czyż miałem prawo mówić przy tobie o moich przejściach? — przerwał jej baron. — Czemże one były w porównaniu z tem wszystkiem!... Ach, co za człowiek, co za człowiek!..
— A ztem... po tej ostatniej rozmowie nie widziałam go całe dwa tygodnie; pisałam do niego, lecz bezskutecznie. Kiedyś polecił mi, żebym do niego nie przychodziła; teraz, przerażona, ośmieliłam się przekroczyć zakaz... lecz służący oświadczył mi, że go niema... Byłam kilka razy, lecz zawsze albo ubierał się przed wyjściem do klubu, albo jadł obiad na mieście; wracał zaś do domu prawie zawsze w nocy...
— Co słyszę?... Więc pan de Montal prowadził zbytkowny tryb życia, gdy pani znajdowała się w takim niedostatku?... I jeszcze ośmielał się brać od ciebie pieniądze... No, to już ohyda!
— Był przyzwyczajony do wystawności... cóż robić!... Co do mnie... to pieniądze, które mu oddawałam, wtedy były dla mnie zbyteczne... No, ale kończę: otóż, za trzecim, czy czwartym razem, czekałam na pana de Montal na ulicy aż do szóstej wieczorem, wkońcu jednak byłam tak osłabiona, że musiałam wrócić do domu. Tego dnia również nie zarobiłam ani centyma.
Nazajutrz, nieledwie o świcie, pojawiłam się u niego znowu. Służący powiedział mi, że pan nie kazał się budzić przed południem — czekałam do południa... Nie mogę wprost opisać, z jakim gniewem, jak niegrzecznie mnie przyjął, z jaką goryczą wyrzucał mi natręctwo!... Natręctwo!... — powtórzyła Teresa z goryczą — całe dwa tygodnie na oczy go nie widziałam... gniewał się nawet za to, że doń pisałam... gdyż nawet tego mi nie było wolno?... Zakończył groźbą, że, jeżeli będę mu się naprzykrzała — tak! — to żadnych obietnic nie dotrzyma!