Przybywszy wreszcie ido Treff-Hartlog, Ewin zasitawał przychylnych sobie służących, ogień, trzeszczący wesoło na kominie, gotową wieczerzę i starą piastunkę, niespokojną, czy potrawy przypadną mu do smaku. Później mógł dumać swobodnie przy kominie, aż wreszcie zasypiał spokojnym snem pod dachem przodków.
Niekiedy, dosiadłszy konika z gór Arrez, małego, lecz pełnego siły i ognia, odbywał długie wycieczki po kraju, unikając tylko miast, jak Pont-Croix i Kemper, albowiem nie lubił huku i gwaru. Najczęściej harcował po niezmierzonych stepach, po równinach, pustych, jak wyschłe morze i jak morze pełnych wrażeń.
Czasami znowu polował — terenu do polowania miał dosyć w tym kraju, pełnym lasów, błot, dróg nieprzebytych, poprzerywanych rowami; dzięki swej sile i zręczności, powracał prawie zawsze z torbą, pełną zwierzyny, poprzedzany przez dwa wierne psy myśliwskie: Cyfnerth‘a i Bilnewin‘a.
Na podstawie tego szkicu o życiu młodego barona, de Ker-Elliot, mógłby ktoś sądzić, że był to człowiek zdolny jedynie do ćwiczeń fizycznych, a przecież trudno znaleźć umysł bardziej ruchliwy, bardziej poetyczny, niż umysł tego młodego szlachcica, mimo jego małego wykształcenia.
Ewin, tak był czuły na piękno natury, że śmiało możemy go nazwać poetą, mimo, że wierszy nie pisał; wiemy bowiem, że zaledwie czytał i pisał poprawnie — był atoli poetą dzięki wzniosłości ducha i poczuciu piękna, dzięki swemu zamiłowaniu do samotności, w której źli stają się jeszcze gorszymi, lecz dusze czyste oczyszczają się ostatecznie, wielkie bardziej jeszcze rosną.
Był on wreszcie poetą przez swą sympatję do ludzi prostych, nieoświeconych, lecz pełnych sił duchowych — i przez wstręt instynktowny do wszystkiego, co tchnęło zepsuciem i upodleniem, jakich ogniskiem są wielkie miasta.
Żyjąc w spokoju i zadowoleniu pomiędzy poczciwymi
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/37
Ta strona została przepisana.