Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/376

Ta strona została przepisana.

śliczna para... Właśnie przed chwilą był tu sternik... — dodał z ironją.
Ewin pochylił głowę, lecz nic nie odpowiedział.
— Umyślnie przyszedłem — ciągnął ksiądz — aby kijem tego draba przepędzić. Czyś ty oszalał, czy co? Przecież chyba nie zapomniałeś, że cię dwa lata temu omal nie utopił! Przecież to manjak zupełny, albo ostatni łotr.
Ewin, siląc się na spokój, zgoła obcy jego sercu, odpowiedział:
— Wiesz, mój dobry księże, że ja lubię czasami niebezpieczną przejażdżkę po morzu... zwłaszcza po moim powrocie często robiłem je sam, albo też z moją żołną. Mor-Nader dobrze mą łodzią zawsze sterował. Miesiąc temu wraz z Teresą byliśmy u niego na wyspie Sein...
— Ale wiesz przecież oo ten nędzny warjat wygaduje! Gada, jakoby miesiąc listopad był zgubny dla waszej familji; nie sądzę chyba, byś wierzył podobnym bredniom, ale chłopom i służbie we łbach się od tego przewraca.
— Teresę bąwią jego dziwactwa... istotnie wygląda niesamowicie — uśmiechnął się Ewin wymuszenie. — No a bać się, to znowu niema czego... to zwyczajny warjat, nie żaden oszust... Co zaś do czarnego miesiąca... to... doprawdy, trzeba uwierzyć w niektóre rzeczy, choć ich pojąć nie można...
— Ach, przypomina i się ten spalony portret, który znów się zjawił... Nic prostszego — przecież już ci wyjaśniałem całą tę tajemnicę. Po twoim odjeździe, starannie obejrzałem portret i przekonałem się, że pod płótnem, które twój ojciec zerwał z ram, znajdowała się jeszcze bardzo dokładna kopja tego obrazu, prawie zatarta, ale która z biegiem czasu, powoli... zaczęła...
— Zupełnie mnie to nie uspakaja, przyjacielu drogi — mówił Ewin.
— To może jeszcze będziesz mówił o podobieństwie swej żony do?... No, ale...
— No, to już zupełny przypadek, mój przyjacielu.