nami... ale jakże okrutne i gorzkie stały się nasze zwierzenia!... Wszystko już sobie powiedzieliśmy, wszystko... wyjawiliśmy sobie wszystkie nasze smutki, naszą nieuleczalną boleść... masz wstyd, żeśmy w tym związku gorycz tylko i ból znaleźli... Stało się dla nas okrutną rozkoszą z pełną obojętnością prowadzenie rozmów o naszej rozpaczy... To słabość naszej natury — zbyt już byliśmy znękani i niedostało nam energji do zniesienia naszego krzyża, do ofiarowania naszych utrapień Bogu... wtedy może byśmy jeszcze mogli żyć, choć wśród męki...
— Ale w jakim celu żyć dalej? — odparła. Teresa. — Ty nie możesz wyrzec się beznadziejnej miłości, do której masz prawo, a ja nie mogę wyrzec się pamięci tego człowieka, choć uświadamiam sobie jego nikczemność. Siły nasze wyczerpały się w walce z przeznaczeniem... i pozostaje nam tylko odejść.
Po nowej chwili milczenia, Ewin rzekł prawie z gniewem:
— Chciałbym też wiedzieć, co teraz porabia pan de Montal... on, co nas oboje pchnął w tę przepaść... on!... No, starajmyż się domyślić... teraz dziesiąta... zapewne bawi się na jakimś balu albo na operze wraz ze swoją żoną... są zapewne do siebie bardzo przywiązani, choć zdradzają się wzajemnie i choć on poślubił ją tylko dla pieniędzy, a ona go tylko dla jakiej takiej odbudowy swej pozycji w świecie...
Teresa milczała dalej, bez ruchu. Ewin powstał i ciągnął dalej z gorzką ironją:
— Zaiste, Tereso, zasługujemy na nasz los!... Czyż to dla nas życie?... Ty jesteś piękna i młoda, ja młody i bogaty... serca nasze zwiędły, cały ród ludzki stał się nam obrzydły — ale na cóż mamy go opuszczać — na cóż dotąd wogóle oczy nań zamykaliśmy?... Zamiast skazywać się na bezużytkową śmierć, użyjmy naszej młodości i naszego złota dla okazania wzgardy światu całemu... odpła-
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/388
Ta strona została przepisana.