ka, że muszą prowadzić w końcu do zbytku, przesytu, zniechęcenia, prowadzących z kolei do smutnych katastrof.
Jeżeli chodzi o rozpadanie wyobraźni, stara ta, ogólnie uznana, jaskrawiej jeszcze i tragiczniej występuje.
Życie młodego pana Treff-Hartlog‘u aż do niedawna spokojne i powabne, powoli zaczęło ulegać głębokim zmianom. Bywa tak niekiedy, w poranek gdy niebo jest czyste, roztacza najpiękniejszy lazur, bez najlżejszej chmurki... a jednak, powoli, prawie niewidzialnie, wznosi się jakby dym, niebo ciemnieje powoli, a wreszcie chmury gromadzą się za chmurami i nadchodzi burza...
Nic prostszego, nic bardziej ludzkiego, nad przyczynę przełomu w życiu Ewina.
Pewnego dnia odczuł, że samotność ciężyć mu poczyna. Zmuszony do skupienia wrażeń w samym sobie, zaczął żałować, że nie ma przy sobie ani jednego, przyjaciela, ani jednego umysłu, podobnego do jego, ani jednej duszy poetyckiej, z którą mógłby się dzielić swemi uczuciami. Smutek ten doprowadził go do wytworzenia sobie w myśli istoty idealnej — jednego z pięknych urojeń młodzieńczej myśli.
Nie mówiliśmy dotąd o roli, jaką w życiu duchowem Ewina odgrywała miłość — albowiem nieliczne spotkania, z nimfami w gorsetach i bez trzewików, niegodne są przecież tego miana.
Sąsiedzi, których spotykał, pytali go niekiedy z uśmiechem:
— No i kiedy się ożenisz, panie Ewinie?
— Nigdy chyba — odpowiadał młody baron. — Jestem za, dziki i zanadto cenię swą wolność, abym miał kiedykolwiek myśleć o ożenku.
Tak szczery i otwarty zawsze Ewin, w tym wypadku nie mówił prawdy. Od niejakiego czasu nie było dnia jednego, w którymby nie marzył o jakiemś cudownem małżeństwie, czy o związku, jaki sobie uroił; tylu atoli
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/39
Ta strona została przepisana.