rzyłem o tobie... Mówiłem sobie, że kobieta mych marzeń... kobieta z portretu nie istnieje zapewne... jeżeli nawet istnieje, nigdy tego skarbu. nie ujrzę... I któżby mi wtedy powiedział, że mój sen w rwa lata się urzeczywistni.... ale jakaż to rzeczywistość?... Któżby mi powiedział, że będę miał kobietę przy swym boku, że będzie mnie kochała, jak brata... a mimo to maja dusza, również jak jej, będzie smutna... bez nadziei aż do końca!
— Tak widocznie było mam zapisane?... A czemże dla nas teraz jest życie? Co nas z tym koszmarem wiąże? Czemże moglibyśmy zapełnić to życie... jakiemi rozrywkami, jakiemi zatrudnieniami?... Czynimy dobrze potrzebującym, ale czyż nie możemy czynić do śmierci — wszak sam powtarzałeś mi słowa swego filozofa: szczęśliwi bogacze, bo jałmużny ich przeżyją!... Ksiądz de Keronëllen sumiennie wykona twą ostatnią wolę i ubodzy będą nas błogosławili nadal... Co zaś do służby...
— Och, nie przypominaj mi o nich, Tereso... to jedno boleść mi sprawia... jakże mnie męczy moja niewdzięczność!... Biedna piastunka... biedny Les-en-Goch!... Gdybyś go widziała wśród boju... albo, gdyśmy się kryli jak wilki po lasach... taki wierny... a jaki odważny!... Och, nie przypominaj już mi ich!... Po ojcu i po matce, cóż może być droższego nad starą piastunkę i starego żołnierza, bo nie lokajem mi był ale sługą, co walczył przy moim boku!... Och, dużo oni będą cierpieli... lecz nie mogę już dłużej poświęcać się dla nich... A oni mnie tak kochają... biedna Anna-Joanna, ileż o mnie wykazała troskliwości!... Mówiłaś przed chwilą, Tereso, o szczególnych igraszkach ludzkiego umysłu i oto masz znowu: powiedz mi dlaczego o tej właśnie godzinie tak dalekiej i różnej od uroczych wspomnień młodości, zdaje mi się, że słyszę śpiew melancholijny Anny-Joanny, kołyszącej mnie do snu.. Przed chwilą myślałaś o wieczorach w swym dziewiczym pokoiku... a mnie zdaje się, że raz jeszcze słyszę rzewne piosenki, które usypiały mnie w dzieciństwie... Tereso, wy-
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/396
Ta strona została przepisana.