siwemu baronowi bez szemrania, albowiem zapłacił za ciebie okup bardzo wielki: pięćdziesiąt sztuk złota bitych i tyleż talarów białych na dodatek...[1]
- — Matko, matko, jakież szaty przywdzieję? Czy suknię różową, czy białą, co ją utkała Helenka, siostrzyczka moja?
- — Włóż tę, która ci się najwięcej podoba — niema to żadnego znaczenia, bo baron da ci tyle szat, ile zapragniesz....
- — Koń czarny czeka przed bramą; skoro tylko noc zapadnie, uniesie cię daleko ma zamek...
- — Matko, matko, jakież szaty przywdzieję? Czy suknię różową, czy białą, co ją utkała Helenka, siostrzyczka moja?
Ewin przerwał, bo go łzy dusiły. Teresa nie wszystko zrozumiałą, a słabo znając celtyckie narzecze, lecz i ona płakała.
— Dziękuję ci, dziękuję, mój przyjacielu, za tę opowieść rzewną. Oczy mniej mię palą i dusza czuje ulgę.. Ale czemuż dziwić się temu uczuciu? Wszak i Desdemona, wśród smutnych przeczuć, w obliczu zbliżającego się zgonu, czyż nie odczuwa ulgi śpiewając żałosny romans o wierzbie:
Rozplatam długie włosy
I zbieram się już spać.
Noc pełna pereł rosy
O losy moje, losy...
Gdzież sen ten, co miał trwać?...
Rozplatam długie włosy
I zbieram się już spać...
— Przyjacielu drogi — dodała Teresa ze smutnym uśmiechem — Szekspir był wielkim poetą; przewidział nasz stan duchowy i my... nieświadomie uczyniliśmy tak, jak on nam przewidywał i doradzał.
— To prawda... zawsze jednak nie dla się wytłumaczyć rozumowo, jak dusza ludzka może zachowywać, a nawet
- ↑ tranzakcje tego rodzaju przetrwały w Bretonji bardzo długo.