daleko po sztrandzie. To znów ścigał okiem gęste chmury, pędzone przez huragan, które, fantastycznie oświetlone blaskiem księżyca, wydawały się w jego bladem świetle wojskiem widziadeł, kawalkatą demonów, pędzącą na skrzydłach burzliwego, zachodniego wiatru.
Napatrzywszy się tym okropnym obrazom, Ewin powracał do Treff-Hartlog zziajany, zmęczony; czuł, juk sam mówił, burzę w swej duszy.
Macierzyńska pieczołowitość Anny-Joanny, ciche poświęcenie Les-en-Goch‘a, uspakajały nieco gorączkowe wzruszenie młodego pana. Nim wszedł do swego pokoju, powolnym krokiem przechadzał się po niezamieszkałej części zamku, słuchając z nieokreśloną trwogą, jak wicher huczy po pustych komnatach.
Potrzeba wzruszeń i ta czarna melancholja osłabiły umysł Ewina i rozwinęły w nim i tak już wrodzoną mu jak każdemu bretończykowi nawet najwyższego rodu, wiarę w cudowność.
W całej okolicy mówiono z pewną trwogą o magicznych siłach Mor-Nadera, ponurego sternika z pobliksiej wyspy Sein i Ewin nie mógł opanować chęci zapoznania się z nim i szukania jego rad. Stary sternik, w rzeczywistości doprowadzony własną przesądnością prawie do obłąkania, prorokował mu o fatalnym wpływie czarnego miesiąca, od wielu pokoleń zgubnego dla rodziny panów zaimku Treff-Hartlog.
Widzieliśmy już, jak półobłąkany wiejski mag, dla dowiedzenia prawdziwości swych ponurych przepowiedni, nie zawahał się przed narażeniem swej ofiary na śmierć.
Mimo tych, rosnących coraz bardziej dziwactw, mało zresztą rażących w potwornie przesądnej Armoryce, Ewin zachował całkowicie dawną dobroć, łagodność i szczerość, a nawet miłosierdzie jego dla nieszczęśliwych i dobroczynność rosły w miarę wzmagania się jego wewnętrznych cierpień. Natomiast urojenia jego poczęły przecho-
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/42
Ta strona została przepisana.