— Zapewne... trzeba tylko rozumować, jak ludzie rozsądni. — Uważaj. — Przypuściwszy... czyżby każdą rzecz, której rozum pojąć jeszcze nie może, przynajmniej w pierwszej chwili., należy zawsze uważać za rzecz nadprzyrodzoną?... Do ładnych-by się wniosków doszło!... Dowodem, że to rzecz prosta, jest to, że się nie da... wytłumaczyć... — pleban plątał się coraz bardziej — a jeżeli... uważaj... prócz tego, rzeczy, które się nie dają wytłumaczyć, są rzeczami nie do wiary... a rzeczy nie do wiary są, eo ipso... rzeczami nieistniejącemu — ot co!... To nam dowdzi, że... że... że... no, że ostatecznie wszystko jest zgoła naturalne...
Księżyna coś odsapnął, lecz wspaniała jego logika niewiele nauczyła i przekonała barona; kiwając głową, odpowiedział:
— No, a ta data, tak zgubna dla mego domu?... Ten czarny miesiąc, w którym umarł mój ojciec, mój dziad... i ten czarny miesiąc jest wypisany jest na portrecie tej tajemniczej kobiety, która miała tak fatalną rolę odegrywać w historji naszej rodziny... cóż o tem powiesz?
— Znowu coś w tym samym rodzaju!... A niechby ich pokręciło... do djabła, z tem przyzwyczajeniem żołnierskiem... przecież ten chłopak stanie się niedługo! takim gawronem, jak ten głupi Les-en-Goch!... No i cóż z tego — czarny miesiąc... czarny miesiąc?... Alboż to nie w listopadzie liście opadają; drzewa obumierają? Dlaczegóż i człowiekowi nie ma być wolno umrzeć sobie w listopadzie?
— Ale dlaczego aż dwóch po kolei moich przodków umarło akurat w tym smutnym miesiącu? Czyżby to nie było...
— Dlaczego... alboż ja wiem? Czy myślisz, że dom Ker-Elliot ma jakiś przywilej umierania w listopadzie... też mi przywilej!... No, wiesz co, doprawdy, piątej klepki
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/53
Ta strona została przepisana.