Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/9

Ta strona została przepisana.

Evid aonn mé nam eur ket,
Armrev awaléh er — onn me bet.

(Nie wiem, co znaczy bojaźń, ani trwoga; mnogie lata już przeżyłem; nie wiem, co znaczy bojaźń, ani trwoga i nie straszą mnie drogi, które mam jeszcze przebyć na tym ziemskim świecie).

Drugim człowiekiem, siedzącym na przodzie łodzi, jest młodzieniec — nazwisko jego brzmi — Ewin de Ker-Elliot.
Młodzieniec ten jest panem starego zamku Treff-Harttog, który wznosi śpiczaste dachy i granitowe, potężne mury w pośrodku mgieł na szczycie samotnej Czarnej Skały.
Zamczysko to groźnie spogląda na zatokę Topielców i na rafę Konania — takie są nazwy topograficzne w tym posępnym kraju.
Ewin jest młody; wiatr miota jego czarnemi włosami; rysy ma męskie, surowe, wzrok wlepił w oblicze Starca..
Młody pan słucha ponurych pieśni Moir-Nadera, słucha ciekawie i z trwogą. Smutny, lecz przyjemny uśmiech łagodzi niekiedy posępność jego twarzy.
Sternik ukończył pierwszą zwrotkę ponurej pieśni; wówczas Ewin rzekł mu:
— Powiedziałeś mi, że teraz dowiem się o swem przeznaczeniu? Rozum mi wskazuje, że w rzeczywistości nic o niem nie wiesz, jak wogóle o wszystkiem co jest tajemnicą dla reszty ludzi — rozum mi powiada, że mnie zwodzisz, a jednak jestem tak słaby, że z niecierpliwością czekam twych słów. Dlaczego mówiłeś, że przepowiesz mi /przyszłość dopiero na morzu? Mów, mów; burza już się zbliża i będziemy musieli myśleć o łodzi, jeżeli nie chcemy, aby nas czarci wzięli.