Nagle — zgłupiał..
Panna Juljia, jakby przychodzą«: do siebie, odepchnęła go gwałtownie, zerwała się i rzekła z głęboką goryczą:
— Ach, teraz dopiero poznaję... ciotka Sauvageat miała rację!
— Jakto, Juljo?
— Tak, Edwardzie... zwodziłeś mnie, zwodziłeś bezwstydnie tak długo!
— Jakto?!...
— Chcesz mnie zaślubić!
Pan de Montal osłupiał do reszty; sądził, że jego kochanka majaczy.
— Ależ, moja droga, co chcesz przez to powiedzieć, nie rozumiem.
— Tak, teraz się przekonałam!... Ach, to niegodziwość... tak, kochałeś mnie dla majątku po to, żeby się ze mną ożenić... dlatego udawałeś tak szczere zainteresowanie memi interesami... A ja, jak, Edwardzie, kochałam cię bezinteresownie! Edwardzie, ach, Edwardzie... rozwiałeś moje złudzenia!
Pan de Montal, zdumiony i urażany, tak rozgniewał się tem upokorzeniem, tą odmową, tak ubliżającą i tak nieprzewidzianą, że zbladł, zapienił się ze złości i przez kilka minut niezdolny był ido wymówienia słowa, poprostu oniemiał.
Panna Julja, ugodzona w swe najczulsze miejsce, oburzona, że ktoś śmie sięgać po jej ukochany majątek i zrozumiawszy, że cała troskliwość pana de Montal, o nią opierała się wyłącznie na niskiem wyrachowaniu, zgoła już nie mogła ukryć siwych uczuć i wrzeszczała bez skrępowania:
— Ach, teraz dopiero przejrzałam, że ciotunia Sauvageot nigdy się nie myli! Teraz już się nie dziwię, że nie dowierzała twojej uległości mym kaprysom. Przecież to jasne, jak słońce, liczyłeś na moje sto tysięcy talarów w depozytach, na pięćdziesiąt tysięcy pensji i na hono-
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/93
Ta strona została przepisana.