przejechał przez miasto i wkrótce stanął na trakcie bitym; ale ujechawszy, ze dwieście kroków, nagle zatrzymał konie, i obróciwszy si<2 na siodle, zdawał się czegoś oczekiwać.
Podróżny zdziwiony tym wypoczynkiem, spuścił jedno okno i zawołał:
— A cóż? co się stało, mój chłopcze?
— Co się stało?
— Tak.
— Alboż ja wiem?
— Jakto, ty nie wiesz?
— A jużci... że nie wiem.
— Dla czegóż więc stoisz?
— Wszakże pan wołałeś: stój!
— Ja...
— A tak, obywatela, i dla tego zatrzymałem się.
— Mylisz się, mój kochany, wcale nie wołałem na ciebie.
— Tak jest, obywatelu.
— Powiadam ci że nie...
— Ale kiedy tak jest, obywatelu, słowo honoru! toś się pan chyba nie spostrzegł.
— Jeszcze raz powiadam, że się mylisz.. jedź daléj, mój przyjacielu, i staraj się nagrodzić czas stracony....
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/100
Ta strona została przepisana.