Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/121

Ta strona została przepisana.

ręka oblana ukropem, została najokropniéj sparzona.
Onezym, jakeśmy już powiedzieli, okazał w téj chwili bohaterski stoicyzm, gdyż, prócz nagłego tylko wzdrygnięcia spowodowanego niespodzianym i gwałtownym bólom, nie wydał najmniejszego głosu, a ostrzeżony bolesnem następstwem błędu swojego, zdołał czajnik wodą napełnić, poczem rzekł głosem spokojnym:
— Moja ciotko... herbatnik już napełniony... czy mogę zrobić herbatę... Możeby i pani wypiła filiżankę?
— Jakto! herbatnik już napełniony!... — zawołała ochmistrzyni obracając się śpiesznie. — Rzeczywiście, on prawdę mówi... i to bez żadnego nieszczęścia: ah! tym razem trzeba to chyba w kominie zapisać, mój chłopcze kochany.
— Doprawdy, moja przyjaciółko, — odezwała się dziewica głosem lekkiego wyrzutu; — jesteś niesprawiedliwą i bez litości...
Poczem zwracając się do młodzieńca, dodała z uśmiechem:
— Proszę jéj nie słuchać, panie Onezym, ta niepoczciwa ciotka, zawsze chce pana prześla-