— Cóż chcesz? jego ojciec, będąc także urzędnikiem, żądał, ażeby syn podobnyż obrał sobio zawód. Iwon uwielbiał swego ojca i był mu posłusznym. Gdy potém utracił ojca, było już zapóźno zmienić stan obrany; a zresztą, nie posiada wcale majątku, urząd jest jedynem jego utrzymaniem, a ma żonę i dziecko... Musi więc, jak widzisz, dźwigać swoje jarzmo.
— Tak... aleja go żałuję.
— Proszę cię, wszakże Iwon dobrze strzela nie prawdaż?
— Bardzo dobrze.... gdyż w pierwszéj swojéj młodości, namiętnie lubił wszystkie ćwiczenia tego rodzaju; lecz obawiam się, ażeby odwaga i gniew nie uniosły go zbytecznie, i żeby na oślep nie rzucił się na niebezpieczeństwo...
— Wolałbym widzieć w nim więcéj krwi zimnéj.... A jego przeciwnik?
— Słyszałem że strzela nie źle.
— Na wszelki przypadek pozostawiłem stąd o dwadzieścia kroków fiakr, który mnie tu przywiózł... Szczęściem Iwon mieszka pod samą bramą miasta.
— Co znowu... ja nie chcę myśleć o żadnem nieszczęściu!... Byłoby to śmiertelnym ciosem
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/13
Ta strona została przepisana.