Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/143

Ta strona została przepisana.

„Postanowiłem nareszcie uchwycić się jednego z tych projektów powstałych w najgwałowniejszym paroxyzmie mojéj wściekłości.
„We wszelkiem innem usposobieniu mojego umysłu projekt ten byłby mi się wydawał niewykonalnym, równie jak każdemu innemu człowiekowi, któryby nie był jak ja, podsycony wzburzeniem gniewu, gniewu, strasznego i potężnego bóstwa, jak mówi poeta indyjski.”
Od pewnego czasu, Sabina, przysłuchując się coraz uważniéj temu opisowi, zdawała się być jakiemiś przykremi zajęła myślami; kilkakrotnie drżenie przebiegło jéj członki, jak gdyby jakaś bolesna myśl nią wstrząsnęła; nareszcie, przerwawszy nagle i mimowolnie dalsze czytanie, zawołała:
— Ah!... ten człowiek... dreszczem mnie przejmuje...
— Dla czegóż to? — zapytała ją ochmistrzyni. Mnie zaś, ten nieustraszony korsarz wydaje się odważnym jak lew...
— Tak, ale jakiż to charakter żelazny, — odpowiedziała panienka z coraz większem wzruszeniem, — co za gwałtowność... i zdawałoby się, że ten człowiek ośmiela się ubóstwiać sam gniew...