Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/158

Ta strona została przepisana.

— Słuchaj że, moje dziecię, bardzo to jest łatwo tak mówić... ale, w podobnem położeniu... człowiek ma prawo za...
— O! mój Boże! wiem ja dobrze, — moja przyjaciółko, iż ty mi zaczniesz dowodzić, że człowiek ten padł ofiarą haniebnéj zdrady; że za jaką bądź cenę pragnął odzyskać wolność; że miał prawo do tych wszystkich rzezi; że ta dzika pogarda cudzego życia, nazywa się odwagą, heroizmem... Wszystko to być może... jestem pewnie złym sędzią w podobnéj sprawie... Opowiadam ci tylko moje wrażenia, gdyż, w ciągu tego całego opisu, który, przyznaję się, budził we mnie mimowolnie jakąś smutną ciekawość... doznawałam tylko wstrętu i zgrozy... Wiesz... jest tam jedno słowo... jedno słowo mianowicie, które mnie przeraziło swoją dzikością...
— Jakie słowo?
— Człowiek ten zabiwszy dwóch nieszczęśliwych i zraniwszy trzeciego człowieka, powiedział niemal z szyderstwem: — „Wtedy uczułem się nasyconym... uczułem się spokojniejszym!“ Spokojniejszym! mój Boże! Więc jemu trzeba było krwi, morderstwa, ażeby uspokoić ten dziki gniew, który zdaje się być je-