Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/159

Ta strona została przepisana.

go panującą namiętnością, namiętnością obrzydłą, któréj pomocy zdaje się wzywać w chwilach niebezpieczeństwa, jak inni wzywają pomocy Boga...
— Ale jeszcze raz ci powiadam, moje dziecię, że korsarz musi być korsarzem, to nie żaden święty! Cóż chcesz? Każdy działa według swego rzemiosła.
— Ależ, moja ciotko, — zawołał Onezym, który dotąd nie odezwał się jeszcze wcale, — rzemiosłem kata jest ścinanie głów... a jednak to jest rzemiosło okropne.
— Ach! — rzekła skwapliwie dziewica, — byłam przekonaną że pan Onezym jednego jest ze mną zdania.
— On, bardzo temu wierzę, — odpowiedziała ochmistrzyni z uśmiechem, — to prawdziwy niewieściuch. Co tam jemu rozprawiać o bitwach!.
— Wyznaję w całéj pokorze, moja ciotko, że nie czuję w sobie nic coby mogło wchodzić W przymioty bohatyra, — odparł Onezym ze śmiechem, — dla tego przyznaję także, że... gdybym był więźniem i gdyby mi przeszło okupić wolność moją śmi rcią mego najzawzię-