tszego nieprzyjaciela... nigdybym nie powrócił wolnym.
— Doskonale... doskonale, panie Onezymie... otóż to jest prawdziwe męztwo; i dla tego nie jest też ono męztwem ludzi wojny i mordów, zawołała młoda dziewczyna w uniesieniu; gdyż odraza jaką czuła dla wojowników, ztąd może także pochodziła, że Onezym i z kalectwa i z charakteru swego, nie był człowiekiem czynu.
— Onezym mężny? — zawołała ochmistrzyni odpowiadając na ostatnie słowa protektorki biednego krótkowidza, — dajże pokój, bo chyba żartujesz; — i zwracając się do swego kuzyna dodała: — i ty tego niewidzisz że panna Sabina żartuje sobie z ciebie, mój biedny chłopcze? Ale, tymczasem, połóż mą robotę na geridonie, waleczny bohatyrze, i podaj mi moje pudełko od roboty, tylko bez popełnienia żadnéj niezręczności, jeżeli to być może.
To powiedziawszy, wyciągnęła do Onezyma obie ręce; jedną oddawała mu robotę, drugą czekała na żądane pudełko.
Młodzieniec był więc zmuszony wyciągnąć także obie ręce, jednę dla odebrania roboty, drugą dla podania pudełka. Ponieważ lampa
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/160
Ta strona została przepisana.