się z obawy, ażeby nie urazić czytelnika w jego przenikliwości.
Otóż pan Segoffin wszedł do salonu, z którego dopiero co wyszli panna Cloarek i Onezym, a w którym znajdowała się jeszcze pani Robertowa.
Segoffin, od dwunastu lat przez które nie widzieliśmy go wcale, nie bardzo się odmienił; zawsze był postaci wychudłéj, bladéj i obojętnéj jak arlekin, uwieńczonej małą czarna peruczką nakształt kalotki; a jedyne zmiany jakie czas albo wypadki zrządziły w jego rysach śmiesznej powagi, były następujące:
1. Głęboka blizna poczynająca się od lewéj skroni i kończąca się na dole twarzy. (Rana spowodowana jak mówił, nieszczęśliwym upadkiem na skorupy butelki).
2. Świeża strata lewego oka, strata bolesna, przykryta szerokim czarnym plastrem (spowodowana pewnie, innym, równie nieszcześliwym wypadkiem).
Pomimo tych ciężkich ciosów zadanych jego wdziękom, pan Segoffin nie mniéj przecież zadzierał głowę do góry; był on w białej w różowy groszek muślinowjé chustce angielskiéj zawiązanéj koło bocianiéj szyi, z długiemi
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/166
Ta strona została przepisana.