Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/170

Ta strona została przepisana.

— Chciałabym też wiedzieć, jakim to sposobem.
— Sposobem najprostszym w świecie: Pan Cloarek zarzucał mi od dawna pewien nieporządek w moich cyfrach. Skądże to pochodziło? oto stąd, że mój wzrok od jakiegoś czasu pogorszył się okropnie; powiedziałem tedy sobie: jest na to środek: trzeba nosić okulary, nie prawdaż, moja droga?
— Rzecz jasna jak słońce. Cóż daléj?
— Kupuję więc okulary. Było to w Lionie... Ha! łotr kupiec! — zawołał Segoffin ściskając pięść z wyrazem mściwego gniewu. — Ha! niegodziwiec!... Ha! wisielec!...
— Segofiinie, uspokój się, mów daléj.
— Słońce świeciło prześlicznie; magazyn tego optyka wychodził prosto na południe.... na wybrzeże Renu, prosto na południe... moja droga... pamiętaj o tem!
— Cóż na tem zależy, mniejsza o to!
— Przeciwnie, to jest bardzo ważna okoliczność, jak się otom wkrótce przekonasz... Żądam okularów do sprobowania... Niegodziwiec daje mi jedne... przymierzam je na nos:.. W téj chwili słychać krzyk jakiś na wybrze-