Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/185

Ta strona została przepisana.

— Jak najzdrowsza, mój ojcze.
— Rzeczywiście, uważam ze daleko lepiéj wyglądasz jak dawniéj, — rzekł Iwon wpatrując się z roskoszą w oczy córki... — A potem... cóż więcéj?...
— Jakto? co takiego mój ojcze?
— Nie wiem jak ci to powiedzieć;... bo może to tylko myśl ojcowska... myśl jakich my to wiele mwieamy.
— Jakaż to myśl?
— Zdaje mi się, że jesteś jeszcze ładniejszą jak przed moim wyjazdem.
— O! prawda, że to jest już myśl ojcowska, jak sam mówisz. Ale, należy pierwéj przypuścić, że byłam ładną jeszcze przed twoim wyjazdem...
— A któżby o tem wątpił moście panno?
— Najpierwsza ja... a poéem jeszcze wiele innych osób.
— Ty... nie znasz się na tem, albo też zwierciadła twoje są fałszywe... Lecz, im więcéj na ciebie patrzę... tak... tym więcéj znajduję w tobie... coś takiego... co mnie zachwyca... Co ja mam powiedzieć... wyglądasz jak jaka dojrzała panienka... Nie... nie... przebacz żem uraził sprawiedliwą podejrzliwość twoich siedmna-