tyle pieniędzy?... Ale ty o mnie tylko mówisz!... A ty... podróż twoja, jakże ci się powiodła?
— Najpomyślniéj.
— Czy nie miałeś bardzo złych dróg? czy ci nie było zimno w pojeździe?... W przeszłym miesiącu jeszcze było tyle śniegu!... — Dla tego też, — mówiłam do Zuzanny: — „Wtedy kiedy my jesteśmy dobrze osłonione, kiedy siedziemy przed naszym kominkiem, mój biedny ojciec może jest w téj chwili w podróży, i drzy z zimna w swoim powozie, tracąc całą godzinę czasu na jednę milę drogi, z powodu śniegu, gołoledzi i najgorszej drogi?”
— Uspokój się, moje drogie dziecię, podróż moja, powtarzam ci, powiodła się jak najlepiéj w świecie i bez żadnych większych trudów jak zwyczajnie.
— Czy to prawda?
— Niezawodnie.
— A dla czegóż twój powrót został tak spóźniony, mój ojcze? wszakże to nie z powodu żadnego przypadku... nie prawdaż?
— Nie, moje dziecię... ważność moich zatrudnień i interesów... oto wszystko.
— Gdybyś wiedział jak ja niespokojna jestem w czasie twojéj nieobecności!... Ale
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/189
Ta strona została przepisana.