Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/190

Ta strona została przepisana.

niespokojności tych, trwogi i lękań, przyznaję że może przesadzonych, nie będę już więcéj doświadczała , bo mi dotrzymasz twojéj obietnicy, czy tak?
— Jakiéj obietnicy?
— Że już nie wyjedziesz więcéj... nie opuścisz mnie wcale?
— Przyrzekłem ci to... gdyby wszakże jaka okoliczność nieprzewidziana...
— O nie przyjmuję żadnych nieprzewidzianych okoliczności... to tylko pozór...
— Daj pokój... nie łaj mnie tylko...
— Zostaniesz ze mną?
— Zawsze...
— Przysięgasz?
— Daję ci słowo ojca...
— Ah! — zawołała Sabina rzucając się na szyję Iwona,— spodziewałam się tego szczęścia, a jednak... nie mogę ci wypowiedzieć, ile mnie czynisz szczęśliwą. Zatem, aby cię wynagrodzić...
— Cóż takiego? — zapytał Cloarek z uśmiechem i wpatrując się z wruszeniem w twarz swéj córki,— słucham tedy... ażeby mnie wynagrodzić?