Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/199

Ta strona została przepisana.

— Zastanówże się:.. ty uparta główko.... alboż to wilki nie kochają także swoich dzieci?
— Nic o tem nie wiem... ale jeżeli je kochają, to tylko po wilczemu, przynosząc im szczątki swych łupów dopóki są małemi... a póżniéj wyprowadzają je same na zdobycz i pożarcie biednych jagniątek.
Bolesne wzruszenie zachmurzyło czoło Iwona; poczem odpowiedział z uśmiechem:
— W tem wszystkiem może ty masz słuszność, moje dziecię... i pan Onezym także; ah! gdybyś mi ty mówiła o wyrobach rueńskich... jedwabiach lyońskich, nie tak łatwobym ci ustąpił... ale chcąc sądzić o korsarzach... tego się nie podejmuję...
— O! ja byłam pewną że będziesz jednego ze mną zdania... Ty, tak czuły dla mnie, ty, którego serce jest tak wspaniałomyślne, tak litościwe, ty nie mógłbyś inaczéj myśleć, albo raczéj, mój ojcze drogi, ja nie mogłabym inaczéj myśleć od ciebie... gdyż jeżeli czuję odrazę od tego co jest złe i okrutne... jeżeli lubię co jest dobre i piękne... jakże! nie tobież to, nie twojemu przykładowi winna to jestem? albo naukom mój biednéj matki, którąś tak tkliwie kochał... nie ma bowiem jednego dnia