bym rozmówić się z tobą w przedmiocie nader ważnym...
— O cóż to idzie, panie?
— Sprowadziłaś twego siostrzeńca do siebie i od dwóch miesięcy mieszka on w tym domu?
— Tak jest, panie, i właśnie to względem tego biednego chłopca pragnęłam jeszcze dzisiaj wieczorem mówić z panem.
— Otóż i ja chciałem o nim mówić z tobą, Zuzanno.
— Pozwól mi pan usprawiedliwić się dla czego...
— Sabina powiedziała mi już wszystko.
— Mój Boże! pan zdajesz się gniewać.
— Gniewać... nie, Zuzanno... ale jestem niespokojny... lękam się...
— Lękasz się pan!... czego pan się lękasz?
— Obecności twego siostrzeńca w tym domu...
— Ah! panie.... gdybym mogła przewidzieć, że to panu będzie nieprzyjemnie, nie odważyłabym się nigdy sprowadzić tego biednego chłopca do siebie... ale on był tak nieszczęśliwy... ja zaś wiedziałam że pan jesteś
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/204
Ta strona została przepisana.