Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/208

Ta strona została przepisana.

— O! kobieto zaślepiona, nie przewidziałaś więc tego, że Sabina, przy swoim charakterze, przy nadzwyczajnéj czułości swojéj, przy anielskiéj dobroci swojéj dla wszystkiego co cierpi, najprzód dozna litości dla twego siostrzeńca, a potem przejdzie do tkliwszego uczucia?... Widzisz więc co się stało.
— Prawdziwie, Panie, czy to być może? Panna... miałaby zwrócić oczy na takiego jak on biednego chłopca?.
— Ale to właśnie dla tego że jest biedny, że jest słaby, lękliwy, że samo jego kalectwo stawia go w położeniu wyjątkowem i smutnem, Sabina go pokochała... Ty, co ją znasz równie dobrze jak ja, czy mogłażeś tego nieprzewidzieć? Daj Boże, ażeby twoje zaślepienie nie pociągnęło za sobą smutnych następstw!...
— Ah! Panie, — zawołała ochmistrzyni z goryczą, — słowa pańskie oświecają mnie,... ale zbyt późno: tak, czuję się bardzo nierozważną bardzo winną... Ale, nie, nie, nie mogę jeszcze wierzyć temu co mi Pan oznajmiasz. Wszakże Panna Sabina nie wyznała Panu ażeby miała kochać Onezyma?
— W saméj rzeczy, ona mi tego nie wyznała; ale ja odgadłem wszystko... Biedne dziecię!