— Mości panie, zastanów się... pomyśl że słowa twoje są bardzo ważne.
— Trudno fałszerstwa zaprzeczyć.... Panie sędzio... rzecz to jasna jak słońce... inaczej, pan się przecież domyślasz, że staralibyśmy się...
— Do rzeczy, panie, do rzeczy, — zawołał Iwon coraz bardziéj oburzony sposobem myślenia i postępowaniem tego człowieka.
— Otóż rzecz tak się ma, panie sędzio, gdyby nie powody których panu wyjawić nie mogę, małoby mnie to obchodziło gdyby mojego chłopaka skarano, powiedziałbym mu nawet: dałeś się złapać, toś głupi, masz teraz na coś zasłużył.. ale, ja... widzisz pan... ja mam interes w tem, ażeby on został uniewinniony...
— Mój panie, — krzyknął Iwon którego oburzenie w gwałtowny gniew się zamieniło i któremu wszystka krew do twarzy uderzyła, — ani słowa więcéj.
— Ja sam jestem tego zdania, panie sędzio, niech djabli wezmą czcze słowa, czyny przedewszystkiem, — odpowiedział supplikant, — poczem mrugnąwszy powtórnie oczyma i sięgnąwszy ręką do jednej kieszeni swéj długiéj kamizelki, wyciągnął z niéj spory rulon, wziął
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/23
Ta strona została przepisana.