Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/231

Ta strona została przepisana.

Segoffina; będę tak głośno kołatała, że mnie już tym razem musi usłyszeć...
— Doskonały to środek ażeby także obudzić mą córkę i przestraszyć ją tem krzątaniem się po domu... zwłaszcza o téj godzinie...
— Masz Pan słuszność... a jednak Pan nie powinien tak sam wychodzić...
— Jakto! co Pan robisz, Onezymie, — rzekł Cloarek widząc młodzieńca zmierzającego do drzwi, który w wykonaniu swego zamiaru potrącił już kilka sprzętów, — gdzie Pan idziesz?
— Pójdę z Panem, jeżeli Pan na to zezwolisz?
— A to po co?
— Wszakże moja ciotka mówi o jakiemś niebezpieczeństwie...
— Ty, mój zacny chłopcze, — zawołał Iwon uśmiechając się z dobrocią, gdyż poświęcenie Onezyma wzruszyło go, — jakążbyś ty przyniósł mi pomoc?
— To prawda, Panie, zapomniałem że się Panu na nic nie przydam, — odpowiedział biedny krótkowidz, z westchnieniem smutnéj rezygnacyi. — Lecz jeżeli jest jakie niebezpie-