Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/237

Ta strona została przepisana.

bym wiedzieć o wszystkiem co cię uszczęśliwia, — dodał Cloarek szukając jakiego przejścia do rozmowy którą chciał zawiązać z Sabiną w przedmiocie Onezyma. — Mów, słucham cię... Zapewne to był jaki zamek zaczarowany... godzien pomieszczenia w Tysiącu nocy i jedna?
— O! mój ojcze, nie jestem ja tak zarozumiała, ani nawet we śnie... żądania moje są daleko skromniejsze.
— A więc... ów sen?
— O! mój Boże! to rzecz tak prosta... oto śniło mi się żem z tobą życie moje pędziła.
— Nie warto było marzyć o tem, moje dziecię.
— Z tobą... i z tą kochaną Zuzanną.
— Dobrze... ale to rzecz bardzo naturalna.
— I z tym poczciwym Segoffinem... który jest do ciebie tak przywiązany.
— I... — dodał Cloarek, spostrzegłszy lekki rumieniec który okrasił piękne lica jego córki, i to już wszystko?
— Zapomniałam jeszcze...
— Zapomniałaś... kogóż? pewnie zapomniałaś o téj skrzętnéj Teressie.